„Mini-mediacje, czyli towarzyszenie dzieciom w konflikcie – dialogi mediacyjne”

Krzyczące na siebie dzieci, czy dorośli, prawdopodobnie chcą zostać wysłuchani i zrozumiani. Czy osiągną to w ten sposób? Nie. Więc szukajmy alternatyw.

Mediacja z dziećmi, czy między dziećmi nie różni się zasadniczo od mediacji dorosłych:

:: dzieci często nie są przyzwyczajone do samodzielnego rozwiązywania konfliktów.

Najczęściej robią to za nich rodzice, opiekunowie…(którzy są przyzwyczajeni do mówienia ty – tak, ty – nie, albo „to żadne z was nie dostanie zabawki”

:: boimy się konfliktów – dlaczego? nie mamy doświadczania w ich rozwiązywaniu, myślimy sobie, że ktoś i tak przegra, będzie niezadowolony, nie chcemy robić ludziom przykrości…

:: dysponujemy wystarczającą wiedzą i umiejętnościami, aby samodzielnie mediować między sobą, jedyne czego nam potrzeba to praktyki, pewnych ram, w obrębie których będziemy się poruszać i cierpliwości.

:: dzieci, tak jak dorośli, w sytuacji konfliktowej mają tendencje, by szybko szukać winnego oraz „właściwego” i „niewłaściwego” zachowania. To w znacznym stopniu blokuje gotowość do zrozumienia drugiej osoby.

:: mediacje z udziałem dzieci przebiega często dużo sprawniej (prawdopodobnie dlatego, że posiadają jeszcze mały bagaż złych doświadczeń, uprzedzeń i osądów). Proponowane przez nich rozwiązania mogą się wydawać dorosłym nierzadko dziwaczne i wątpimy w ich powodzenie, jednocześnie warto dać im szansę.

:: jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia – mój pomysł jest najlepszy, musi wygrać, moje moje ja ja…, co doskonale blokuje naszą chęć przyjęcia rozwiązania innych.

Dialogi mediacyjne SNO

1. Słyszę - daję znać, że słyszę – POWTARZAM

(nie jest to jednoznaczne z tym, że się zgadzam)

Słyszę, że nie chcesz myć zębów.

Widzę, że chcesz zostać i jeszcze się bawić.

Chciałabyś pooglądać następną bajkę.

Nie chcesz być z nim w parze.

Dziś nie masz ochoty śpiewać.

Nie masz ochoty karmić rybek.

2. Nazywam potrzebę dziecka

Szukam potrzeb, pytam „Dlaczego….?”

3. Otwieram okno na rozwiązania:

To co teraz zrobimy? A jak byś chciał(a)?

Co można zrobi

, by mieć „to” i „to”?

Jakie masz pomysły na to, jak sobie z tym poradzi

?

To co można zrobi

, żeby było i „to” i „to”?

To co możemy zrobić, żeby zęby były czyste,

a Ty mógł się jeszcze pobawić?

Opowiadanie:

Ja chcę się tym teraz bawić”, powiedziała Hania. „Nie, teraz w końcu ja” – krzyknął Jaś. Hania mocno trzymała wieże, którą zbudowała z klocków i która była tak duża, że można było do niej wejść. Jaś był zdenerwowany, bardzo zdenerwowany. Poczuł, jak robi mu się gorąco. Tak bardzo chciał zbudować swoją budowlę, zanim tata odbierze go z przedszkola. W sumie, to był wściekły. Zaciskały mu się pięści, zaciskały mu się zęby i miał ochotę zniszczyć domek Hani. Hania widziała, jak Jaś robi się czerwony na twarzy i przypominał jej młodszą siostrę. Gdy ona bardzo czegoś chce, to biegnie w jej stronę i po prostu jej to wyrywa. Hania coś już czuła, że Jaś może zrobić to samo. Widziała, jak zaciska usta i patrzy na nią gniewnie. „Dawaj mi te klocki!” – krzyknął. „Nie” – odpowiedziała Hania najgłośniej jak umiała. Jaś już nad sobą nie panował, podbiegł do domku, kopnął go, potem złapał koparkę i rzucił nią o ziemię. No i bardzo się przestraszył tego, co zrobił, czuł się tak, jak by coś nim owładnęło. Hania zdenerwowała się oczywiście, że jej domek został kopnięty, ale też zdenerwowała się i przestraszyła, gdy zobaczyła, jak Jaś okropnie się wściekł. Bała się przez chwilę, że ją uderzy. Przyszła Pani Kasia i zobaczyła dwoje przestraszonych dzieci, Hania była przestraszona tym, co Jaś zrobił i Jaś był przestraszony tym, co zrobił. I jeszcze trochę bał się, co go czeka, bo wie, że zrobił Hani przykrość i być może jeszcze zniszczył koparkę. „Widzę, że oboje jesteście przestraszeni i zdenerwowani, prawda?” zapytała Pani Kasia. „Tak, on mi kopnął i zburzył dom”, „Musiało Ci być przykro, co? Nie lubisz, jak ktoś niszczy Twoją zabawę. Jaś, co się takiego stało, dlaczego jesteś zdenerwowany?”. „No bo ja chciałem teraz budować, a ona mi nie chciała dać klocków”, „Chciałeś też zbudować swoją budowlę? Kopnięcie pewnie w tym nie pomogło, co?” „No nie. – odpowiedział Jaś – Ale ja byłem taki ogromnie, ogromnie zły i tak bardzo bardzo chciałem teraz budować”. „Tak to jest ze złością, że potrafi przejąć nad nami kontrolę, jakbyśmy przestali być sobą i byli cali tą złością. Czy tak się czułeś Jasiu?” „Tak, właśnie tak! Ja nie chciałem nic kopać, tak samo się zrobiło”. „W takich momentach trudno jest myśleć logicznie, czy robić tak, żeby nam się podobały konsekwencje.” „Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego Jaś i moja siostra tak się zachowują i wyrywają, kopią…?” – zapytała Hania. „Dlatego, że dopiero uczą się, żeby nie dać się we władanie złości, czy innym mało przyjemnym emocjom” „To jak się nauczyć i co się robi, jak się już potrafi?” – spytali oboje. „Ah, sposobów jest wiele, każdy może znaleźć swój. Niektórzy liczą od 10 do 1, niektórzy robią przysiady, niektórzy idą do miejsca gdzie mogą krzyczeć, niektórzy ściskają swoją poduszkę, niektórzy chcą być przytuleni, a niektórzy chcą zostać sami… moja córka zaczyna biec w miejscu i to pozwala jej wrócić „do siebie” i przestać być w takiej niszczącej innych i siebie złości”. „A co robią dorośli?” „Moja koleżanka robi równanie matematyczne, mnoży 16 razy 18 i wtedy jej mózg przełącza się na logiczne myślenie.” „A co Pani robi, Pani Kasiu?” „Ja potrzebuję się uspokoić i lubię zostać wtedy sama na chwilę, zrozumieć, dlaczego się zdenerwowałam i znaleźć takie rozwiązanie, żeby było mi dobrze” „Aha.” „Jakie macie pomysły? Co wy możecie zrobić, żeby nie wpadać w straszną złość?” „Ja mogę ściskać Hulka. To taka moja ulubiona piankowa postać. Zielona” „Myślę, że to może zadziałać, jak się denerwujesz, to zaciskasz pięści, więc zaciskanie Hulka sprawi, że ręce nie będą chciały niczym rzucać. A Ty Haniu? Jaki Ty masz pomysł?” „Ja bym się przytuliła do mamy” „Dobrze jest się wtulić w mamę, od razu można poczuć się lepiej. A w przedszkolu? Co możesz zrobić w przedszkolu?”„Mogę przytulić moją pluszową Lamę, ma na imię Sianko” „Macie już swoje pomysły, co zrobić, by uspokoić emocje. Gdy jesteśmy zdenerwowani, trudno jest znaleźć rozwiązania, pomysły, żeby wszyscy byli zadowoleni. Czy teraz chcecie już porozmawiać? „Tak” – powiedzieli oboje. „To jakie macie pomysły, co można zrobić, by Hania miała domek, a Jaś zdążył stworzyć budowlę, zanim tata go odbierze?” „To niech Jaś odbuduje dla mnie domek” „To jest pomysł, Jaś jakie Ty masz pomysły?” „Mogę odbudować, a potem zbuduję taki, jak ja chcę” „Albo ja będę budować, jak Ty chcesz, a potem Ty zbudujesz, jak ja chcę?” „To co wybieracie” – spytała pani Kasia „Tak, najpierw odbudujemy mój domek, a potem ja zrobię taki, jak Jaś chce”. Gdy stworzyli nowe budowle, po Jasia przyszedł tata. Jaś zapytał go, co robi, gdy się bardzo zdenerwuje. Czasami widział, jak tata się denerwuje, gdy ktoś zajeżdża mu drogę, gdy Jaś rozlał mu sok na książki, czy gdy mama nie chce, żeby pojechali do wujka Piotra. Tata powiedział, że faktycznie, czasem bardzo się zdenerwuje. Kiedyś denerwował się jeszcze bardziej, opowiedział mu, jak kiedyś długo nie udawało mu się napisać dobrze programu w komputerze i tak się zdenerwował, że uderzył pięścią w klawiaturę, aż wypadły klawisze. Od tego czasu, jak czuje, że go zalewa złość, chodzi powoli parę minut oddychając głęboko.

Opracowała: Elżbieta Beczek